wtorek, 19 listopada 2013

Bombka z papieru śniadaniowego.

Dzisiejsze popołudnie miło spędziłam ze swoją córeczką. Kleiłyśmy bombkę z papieru śniadaniowego. Okazuje się, że kuchnia to dobre miejsce na szukanie akcesoriów i składników potrzebnych do zrobienia ozdób wszelkiego rodzaju.
Tak wyszła nasza bombka.












Któregoś dnia wypróbowałam przepis na pierogi z kaszą gryczaną z bloga Magdy M. Polecam. Wyszły wyśmienite.



Kolorowych snów!

piątek, 15 listopada 2013

Jak to się robi w garażu...

Powoli i ja się rozkręcam w świątecznych przygotowaniach. Wczorajszy dzień spędzony w garażu zaowocował paroma dekoracjami.
 Wczesniej zgromadziłam trochę szyszek i mchu. Przy użyciu pistoletu do klejenia na gorąco umocowałam je na styropianie.

Wypalone pojemniczki po świeczkach posłużyły mi jako foremki do zawieszek. Trochę je obrokatowałam. 





 Tę choinkę przed świętami mam zamiar jeszcze jakoś przyozdobić. Tyle się namęczyłam z przyklejaniem mchu, że na resztę zabrakło mi już cierpliwości. Zostawiłam więc na kolejny raz.




No i rożek, których wiele w necie, więc zbyt nowatorska nie byłam. Chwilowo wypełniłam go różyczkami, i suszem, bo do ozdób świątecznych nie idzie się jeszcze dokopać.





W sklepach zapewne ozdób brakować nie będzie, ale co innego kupić , a co innego zrobić samemu i mieć z tego frajdę, prawda?
Dziś już piątek. Dla niektórych upragniony odpoczynek od pracy, dla innych od szkoły, a dla mnie radość, bo zobaczę męża, który zjeżdża do domu tylko w weekendy. 
Wszystkim życzę w tych wolnych dniach mnóstwa pozytywnej energii do realizacji pomysłów. Dzięki temu ja, buszująca po Waszych wspaniałych blogach będę czerpać inspiracje na cały następny tydzień.

POZDRAWIAM
MAJREG


środa, 13 listopada 2013

Działkowe zdobycze i nie tylko

Witajcie w środowy poranek!
Skończyłam wczoraj pudełko vintage i szczerze mówiąc sama nie wiem czy mi się podoba, ale postanowiłam jednak pokazać. Nie wyszło do końca tak jak planowałam, bo niepotrzebnie pociągnęłam je lakierem. Płakać jednak nie będę, bo to zwykłe, tekturowe pudełko po butach, na którym się przynajmniej nauczyłam nowego sposobu ozdabiania.
Z działki przytargałam znowu kilka graciaków. Całkowicie zardzewiały stary, druciany kwietnik, który wyczyściłam i odmalowałam i zastanawiam się do czego można go użyć. Lubię jak stare przedmioty dostają inne zastosowanie niż miały pierwotnie. Może macie jakiś ciekawy pomysł?




Powoli rozkręca się nastrój świąteczny. 
Przybyły więc dwie gwiazdki, w tym 1 zrobiona przez moją córcię.



Planuję ich więcej, ale nie wiem czy starczy mi czasu, gdyż mam też zamiar dokończyć pisanie pracy dyplomowej. Odkładałam to w nieskończoność, a teraz mam już nóż na gardle.
Czas pędzi nieubłaganie.....


Kryształowy flakonik po perfumach.





I druciany wieszaczek, nie mogę się oprzeć żeby go nie zamieścić jeszcze raz.





Pozdrawiam ciepło.
Czekam na Wasze odwiedziny, z których naprawdę bardzo się cieszę.
Ula



wtorek, 12 listopada 2013

Spacer po Białymstoku


Wgrałam dziś fotki zrobione na wczorajszym spacerze. Białystok nie jest miastem zbyt często odwiedzanym przez turystów. Ja jednak darzę go sympatią, mieszkam tu od dziecka i kocham za spokój, zieleń i przyjaznych mieszkańców.
 Najchętniej odwiedzanym miejscem w Białymstoku jest Pałac Branickich, otoczony barokowym parkiem. W pięknej, nocnej iluminacji wygląda imponująco.














MIŁEGO WIECZORU
Majreg

Małe co nieco

Długi weekend upłynął jakoś tak bez wyrazu. Czy to pogoda nie taka i skłania raczej do nastrojów depresyjnych czy też wyłazi zmęczenie poprzednich dni, a może stres?
W każdym razie jakoś weny twórczej mi brakowało. Z trudem skleciłam poduchę, szydełkowe gwiazdki i pudełko. Wyszło trochę dziwnie, ale może niech już zostanie jako wstęp do bardziej wymyślnych robótek w przyszłości.
 Staram się pamiętać o tym żeby się cieszyć każdym dniem i tym co mam, ale czasem jest to bardzo trudne. Przychodzą momenty, gdy mam wrażenie, że nic mi się nie udaje i każdy robi wszystko ładniej, mądrzej, ciekawiej i lepiej niż ja. Ale dość tych narzekań. Przejdźmy do bardziej "barwnych" aspektów życia.
W wolnych od gotowania i innych obowiązków chwilach wydziergałam podusię. Wymaga jeszcze doszycia tyłu.



Pamiętacie te komunistyczne, plastikowe torebki na zakupy z koralikami? Właśnie jedną taką podarowała mi moja mama. Kosmiczna, nieprawdaż?





Resztę moich weekendowych wypocin pokażę jutro, bo muszę je dokończyć i nie zrobiłam jeszcze fotek.

Pozdrawiam i życzę dobrego samopoczucia i samych pozytywnych myśli w tym tygodniu.
Ula


czwartek, 7 listopada 2013

Niech szczeście przyfrunie do mnie!



Nigdy nie jest za póżno na naukę gry na fortepianie

Latka lecą, a życie jest krótkie i warto wszystkiego w nim spróbować. Dlatego zawsze chwytam się nowego żeby się czegoś nauczyć lub doświadczyć. Ostatnio padło na naukę szycia i szydełkowania, z czasem popróbuję też frywolitek. 
Postanowiłam Wam dziś pokazać moje pierwsze, nieśmiałe próby robótkowe. Zakupiłam prostą maszynę do szycia i jeden dzień spędziłam na studiowaniu instrukcji. Nie będę Wam pokazywać jak wygląda mój pierwszy wszyty do pościeli zamek i uszyta poduszka......
Wybrałam serwetki i jedną koronkę, którą mam zamiar wykończyć poszewkę. Wszystko jest jeszcze nie wykrochmalone, nieco koślawe i pewnie znajdą się  pomylone oczka i  błędy. Często mam trudności z czytaniem schematów, co powoduje, że zdarza mi się pruć i robić poprawki.  Prawie zawsze serwetka mi się ściąga lub zaczyna falować, ale co tam, trzeba iść do przodu. Liczę, że z czasem będzie coraz ładniej i łatwiej.















SERDECZNIE POZDRAWIAM MOICH GOŚCI!!!