No i został nam jedynie tydzień. Wigilię już kolejny rok dla całej rodziny mam u siebie i jak zawsze w tym okresie ogarnia mnie lekki strach jak sobie poradzę ze zrobieniem wszystkiego.
W poprzednich latach brakowało mi zawsze czegoś porządnego na pieczywo i obiecywałam sobie co roku zająć się tym w.........przyszłym roku.
W końcu mi się udało. Przemalowałam stary, brązowy koszyczek w stylu orientalnym na biało, ze złotą plecionką. Aby go postarzyć zrobiłam przecierkę i pociągnęłam werniksem. Dorobiłam koronki do 2 lnianych podkładek, które miałam od dawna. Połączyłam je i wyszła lniana ściereczka do nakrycia chleba. Jedna z podkładek miała plamkę, którą musiałam czymś przykryć. Zrobiłam więc niewielki hafcik. Nie zakrył on co prawda plamki do końca ale zawsze trochę przymaskował. Była też okazja poduczyć się nieco wyszywania. Znalazłam stronkę z dużą ilością pięknych wzorów monogramów, więc gdyby ktoś miał ochotę to ją udostępnię. Ja z racji niedoświadczenia wybrałam najprostszy.
Pod niektórymi względami jestem tradycjonalistką, więc obrus jak co roku ten sam, biały. Jak ja się cieszę, że kilka lat temu kupiłam akurat taki, a nie nowoczesny. Dziś bym żałowała.
Obiecałam zrobić fotkę brokatów, jakich używam. Takie zwykłe, sypkie u mnie zdają egzamin.
Planuję z czasem zmienić abażurki na białą jutę.
BUZIOLE PRZEDŚWIĄTECZNE !!!!!!!!!!!!