poniedziałek, 30 września 2013

Mały pokoik

Jak wspominałam ostatnio z pasją urządzam mały pokoik, ostatni wolny kąt, gdzie mogę sobie poszaleć. Oczywiście nie wszystko jeszcze skończone, brakuje firanki, obrazków itp.ale jakieś zarysy się pojawiają. Moja Maja pozbyła się z pokoju łóżka, nie lubiła go od samego początku, a że dla mnie z kolei jest ono jednym z ulubionych mebli w domu przyjęłam je z wielką radością do nowego kąta. Wszystkie inne,obdrapane, wypłowiałe sprzęty i przedmioty też znalazły tu swoją bezpieczną przystań. Tak więc stary- nowy pokój stał się schroniskiem dla odrzuconych.
Miejsce znalazły tu: robiony przeze mnie fotel, francuska komoda - prezent od szwagra. krzesło od mojej przyjaciółki , wiktoriański stolik, zakupiony na toaletkę 20 lat temu w "antykarni", kawałek rzeźby ze starego okna, które nabyłam "za flaszkę" od budowlańców, mała lampka naftowa i gliniany dzbanek przywiezione z działki. No i oczywiście kwiatowa komódka.
 Kiedyś to co wydawało mi się stare, nijakie i niepotrzebne wywoziłam na działkę, dziś te same rzeczy przywożę znowu do domu. Mąż patrzy na mnie z coraz większym niepokojem......
Nie macie pojęcia jak bardzo żałuję, że niegdyś, jak moje dwie babcie mieszkające na wsi sprzedawały swoje domy nie zabrałam tamtych rzeczy. Stare szafy, tremo,kufry, kredensy, szkło... Ech!!!Ale kto to mógł wiedzieć?


                                    







 
 
 

 















 
MIŁEGO DNIA !!!
Majreg

Drewniana skrzyneczka

Kiedyś od znajomych dostałam gratisa w takiej oto skrzyneczce.


Długo służyła mi za pudełko do przechowywania lakierów do paznokci, ale ostatnio doszłam do wniosku, że ma fajne mosiężne okucia i trzeba coś z nią zrobić.Rozebrałam ją więc na częsci i pomalowałam na biało farbami Annie Sloan Chalk Paints kilka razy. Kolor  jednak ciągle przebijał. Nie wiem jakim cudem ostatecznie skrzynka wyszła jasnoróżowa, choć początkowo była wściekle pomarańczowa. 


Przy okazji zaprezentują się stare,  drewniane dekory, dawno temu upolowane na aukcji.  Nie wiem jeszcze do czego mi posłużą, w obecnej chwili pomysłów brak. 



Zimy jeszcze nie ma, ale szyszki w lesie na święta pozbierane i resztka farby poszła na przyszłe świąteczne dekoracje.







Ostatni weekend spędziłam na przemeblowywaniu. Urządzam mały pokoik, który do tej pory stał pusty.  Jeszcze nie jest skończony, bo lubię delektować się dobieraniem dodatków i nie śpieszyć się. Może jednak już wkrótce uda mi się coś pokazać.
Przesyłam wszystkim zaglądającym ciepłe pozdrowienia i zapraszam do komentowania. Bardzo tęsknię za towarzystwem. Czujcie się swobodnie zarówno jeśli chodzi o miłe słowa jak i krytyczne. 
Buziaki
Majreg


sobota, 28 września 2013

Shabby & black

Wiele wnętrz mnie zachwyca. Gdy życie nie daje mi za mocno w kość ubóstwiam biel, szarość, kolor naturalnego drewna. Coś jednak mrocznego musi się czaić we mnie skoro dreszczyk emocji wywołują też czarne, mroczne przestrzenie, postacie patrzące z obrazów na grafitowych ścianach, czarna, lakierowana podłoga, stare książki i kawa w cynowej, spatynowanej filiżance.


           źródło

Zapomniałam dodać, że to foto poniżej jest jednym z moich ulubionych. Doskonałe.
                                                  
                                                                                        źródło
                                                                                         źródło
                                                                                  źródło

                                               źródło

                     źródło

               pinterest.com

                        źródło

         źródło

            źródło
źródło

poniedziałek, 23 września 2013

Powrót do przeszłości

Wiejski dom z gankiem, jabłoń w ogródku, studnia i strych . Te klimaty wydają się być teraz na czasie.  Kredens kuchenny, deski na podłodze, kubki i talerze wiszące na ścianach, leżanka, stara, skrzypiąca szafa, lustro z szafeczkami, plecione kosze i wiejskie dywaniki, tapetowane albo bielone wapnem ściany. Mogłoby się wydawać, że luz i rozgardiasz pozwalają chodzić w butach i niemal nie sprzątać. Oj, baaaardzo mnie to pociąga. Nie ma jednak tak dobrze. Wiem, co to znaczy szorować szczotką i proszkiem surowe deski, zbierać pajęczyny z kątów i pielić w ogródku. Tapetować dziesiątą warstwę tapety, jedna na drugą, co dwa lata. Bywało się niegdyś u babci w starym wiejskim domku i dziś czasy te wspominam z ciepłem na duszy. Wiem jednak, że wiejski dom to wiejska praca, ciężka i często gęsto niewdzięczna, praca bez końca i z mało widocznym efektem.
Wakacje jednak w takim domu, oj tak. Czas biegłby powoli, wieczory byłyby długie, niebo gwiaździste,a wieczorami sąsiedzi zbieraliby się na pogawędkę na drewnianych ławkach przy rozstajach dróg. W sobotę zabawa w remizie strażackiej. Tak kiedyś było. I choć te czasy nigdy już nie wrócą wspomnienia z dzieciństwa zostały.









                                                             Wszystkie zdjęcia powyżej z vintage-house.blogspot.com.


Urodzeni klasę wyżej i nieco wcześniej mieszkali trochę inaczej. Przy okazji wspomnienia pewnego filmu, który pewnie każdy zna, ale może nie wszyscy pamiętają tamte wnętrza. Sceny były kręcone w 1974r. w starym dworku w Pogorzeli. 

                                                                               Noce i dnie
                                                                                 Noce i dnie
                                                                              Noce i dnie
                                                                               Noce i dnie



Życzę wszystkim wspaniałego tygodnia, bez ciągłego pośpiechu, biegu i stresów.

Majreg