niedziela, 13 października 2013

Zwierzaki

Mała przerwa z powodu awarii kompa. Zgromadziło się tyle fotek, że nie wiem które zamieścić. Może w pierwszej kolejności przedstawię Wam swoją ukochaną "rodzinkę". Mimo brudzenia, hałasu, gryzienia rąk i mebli, drapania dywanów i najróżniejszych innych wymyślnych psot, które "urozmaicają" naszą codzienność kochamy je bardzo, pieścimy i cieszymy się ich obecnością.
Niemal wszystkie nasze zwierzaki są znaleźne, przygarnięte z podwórka, zwykle po ciężkich przejściach. Pies, wtedy jeszcze szczeniak, błąkał się po lesie. Kot, dwa tygodnie po tym jak odeszła nasza stara kotka, stanął w 30-stopniowy mróz pod naszą bramką błagając o wpuszczenie do środka. Jakby wyczuł, że właśnie zwolniło się miejsce i znajdzie u nas dom. Pisklęciu jaskółki wyrzuconej z gniazda nie dawałam żadnych szans. Nigdy dotąd nie udało mi się uratować ptaka. Zabrałam ją jednak, nie chcąc zostawić na niechybne pożarcie przez kota albo śmierć głodową. Była u nas ponad 3 miesiące. Początkowo karmiłam ją co godzinę specjalną mieszanką i już wkrótce latała za mną po domu jak piesek lub siadała na ramieniu i towarzyszyła mi w każdej czynności. Po jakimś czasie nauczyła się sama łowić  muchy i już tylko na noc wracała przez okno do domu. To było niesamowite jak przylatywała na gwizdanie i jak potrafiła nas rozpoznawać. Chyba właśnie to lato, kiedy była u nas najmilej wspominam , choć nie mogłam się wówczas ruszyć z domu na krok.
Koszatniczkę kupiłyśmy w zoologicznym, bo żal było patrzeć na smutne zwierzątko siedzące w brudnej klatce 20x20cm. Kable, futryny i ściany w pokoju do dziś mamy poobgryzane choć kosz już kilka lat temu zachorował i przeszedł na drugą stronę tęczy. Podobnie jak Kubuś, nasz pekińczyk. Ale nie będę już Was zanudzać, bo za długo by pisać.
Oto nasze słodziaki:

Koszyś
Żuczek i Mulan


 Żółw
Wiedzieliście, że żółwie mają takie nosy?

Żuczek


Jasio





Kubuś


Jutro wracam do tematu, a dziś pozdrawiam serdecznie i życzę samych dobrych dni w nadchodzącym tygodniu .
Majreg

środa, 2 października 2013

Sypialnia

Kolejny graciak przywieziony z działki robi za podest dla klatki. Nie udało mi się uratować drugiego, takiego samego, który leżał już porąbany na stercie drewna na opał. Mam jeszcze cudne, małe krzesełko dziecinne, ale o tym innym razem.
Jak Wam się podoba moja szalona tapeta przedstawiająca wojowniczki z plemienia Nuba? Pomysł na nią zaczerpnęłam z jakiegoś magazynu wnętrzarskiego, nie pamiętam już którego. Jednak zrobienie takiej tapety ze starego, chyba przedwojennego zdjęcia Leni Riefenstahl graniczyło niemal z cudem. Sporo się "nabiegaliśmy" zanim znaleźliśmy osobę, która podjęła się takiej usługi. 
Dla zainteresowanych, Leni była była ciekawą osobą, warto o niej poczytać. Prywatnie, łączyła ją podobno "bliska", a nawet bardzo bliska przyjaźń z Hitlerem, ale to nie przez to była ciekawa. W tamtych czasach kobieta będąca fotografem, jeżdżąca po świecie i żyjąca tak jak chce i lubi, była ewenementem i przykładem nie lada odwagi i silnej osobowości. Prawdziwa wojowniczka, choć nie w sensie dosłownym, jak te panie poniżej.



Sama moja sypialnia oprócz fototapety zupełnie mi się odpodobała i z chęcią bym ją całkowicie wymieniła, ale chyba to już niemożliwe.Nigdy więcej nie zrobię już sobie stałej zabudowy w domu.  No cóż, jak się nie ma co się lubi to się lubi, co się ma.









BUZIAKI DLA ODWIEDZAJĄCYCH
MAJREG

Jeszcze jedno pudełko oraz najszybsze placki na świecie

Machnęłam sobie jeszcze jedno stare pudełko po winie. Dokleiłam ozdobne listewki i 2 stare uchwyty. Mam nadzieję, że się spodoba.










Jeśli ktoś ma dzieci i potrzebuje czegoś megaszybkiego na śniadanie lub kolację to polecam racuchy z kaszy manny. Są pulchniutki, sycące i przepyszne, dzieci je uwielbiają, a co najważniejsze przygotowanie zajmuje bardzo mało czasu. Ich zrobienie to kwestia 2 minut + smażenie, również błyskawiczne. Szklankę kaszy zalewamy niecałą szklanką mleka+ jajko+ łyżeczka proszku do pieczenia + 2-3 łyżki cukru i na patelnię. Z dżemikiem lub owocową galaretką smakują wybornie.




poniedziałek, 30 września 2013

Mały pokoik

Jak wspominałam ostatnio z pasją urządzam mały pokoik, ostatni wolny kąt, gdzie mogę sobie poszaleć. Oczywiście nie wszystko jeszcze skończone, brakuje firanki, obrazków itp.ale jakieś zarysy się pojawiają. Moja Maja pozbyła się z pokoju łóżka, nie lubiła go od samego początku, a że dla mnie z kolei jest ono jednym z ulubionych mebli w domu przyjęłam je z wielką radością do nowego kąta. Wszystkie inne,obdrapane, wypłowiałe sprzęty i przedmioty też znalazły tu swoją bezpieczną przystań. Tak więc stary- nowy pokój stał się schroniskiem dla odrzuconych.
Miejsce znalazły tu: robiony przeze mnie fotel, francuska komoda - prezent od szwagra. krzesło od mojej przyjaciółki , wiktoriański stolik, zakupiony na toaletkę 20 lat temu w "antykarni", kawałek rzeźby ze starego okna, które nabyłam "za flaszkę" od budowlańców, mała lampka naftowa i gliniany dzbanek przywiezione z działki. No i oczywiście kwiatowa komódka.
 Kiedyś to co wydawało mi się stare, nijakie i niepotrzebne wywoziłam na działkę, dziś te same rzeczy przywożę znowu do domu. Mąż patrzy na mnie z coraz większym niepokojem......
Nie macie pojęcia jak bardzo żałuję, że niegdyś, jak moje dwie babcie mieszkające na wsi sprzedawały swoje domy nie zabrałam tamtych rzeczy. Stare szafy, tremo,kufry, kredensy, szkło... Ech!!!Ale kto to mógł wiedzieć?


                                    







 
 
 

 















 
MIŁEGO DNIA !!!
Majreg

Drewniana skrzyneczka

Kiedyś od znajomych dostałam gratisa w takiej oto skrzyneczce.


Długo służyła mi za pudełko do przechowywania lakierów do paznokci, ale ostatnio doszłam do wniosku, że ma fajne mosiężne okucia i trzeba coś z nią zrobić.Rozebrałam ją więc na częsci i pomalowałam na biało farbami Annie Sloan Chalk Paints kilka razy. Kolor  jednak ciągle przebijał. Nie wiem jakim cudem ostatecznie skrzynka wyszła jasnoróżowa, choć początkowo była wściekle pomarańczowa. 


Przy okazji zaprezentują się stare,  drewniane dekory, dawno temu upolowane na aukcji.  Nie wiem jeszcze do czego mi posłużą, w obecnej chwili pomysłów brak. 



Zimy jeszcze nie ma, ale szyszki w lesie na święta pozbierane i resztka farby poszła na przyszłe świąteczne dekoracje.







Ostatni weekend spędziłam na przemeblowywaniu. Urządzam mały pokoik, który do tej pory stał pusty.  Jeszcze nie jest skończony, bo lubię delektować się dobieraniem dodatków i nie śpieszyć się. Może jednak już wkrótce uda mi się coś pokazać.
Przesyłam wszystkim zaglądającym ciepłe pozdrowienia i zapraszam do komentowania. Bardzo tęsknię za towarzystwem. Czujcie się swobodnie zarówno jeśli chodzi o miłe słowa jak i krytyczne. 
Buziaki
Majreg